niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 4


Po meczu jeszcze długo nie mogłam się otrząsnąć od natłoku wrażeń. Przed przyjściem nawet przez głowę mi nie przeszło, że mogłabym na tym jednym meczu poznać tożsamość moich dwóch do tej pory nieznajomych chłopaków. Nie wiedziałam tylko czy było się z czego cieszyć. Obaj piłkarze, obaj z tym samym imieniem i jeszcze najpewniej obaj porządnie walnięci.
- Emilka zamknij drzwi! – usłyszałam krzyk Natalii, która wraz z masą zakupów, na które skoczyła ze mną po meczu pakowała się do mieszkania.
- Jasne! – odkrzyknęłam i posłusznie wykonałam prośbę.
Kiedy drzwi były już zamknięte udałam się do Natalii aby pomóc jej w rozpakowaniu zakupów.
- Jedziemy później po Nelke czy twoja mama ją odstawi? – spytałam otwierając pierwszą torbę.
Nel nie była z nami na meczu i Natalia odwiozła ją do swoich rodziców aby jej popilnowali.
- Jak tylko to rozpakuje, to po nią jadę. Zostaniesz i zaczekasz aż Łukasz wróci? – brunetka odstawiła zawartość jednej z toreb na blat stołu.
Łukasz zawsze po meczu wracał sam. Lubił długo się przebierać, gadać z resztą drużyny o meczu, żartować i jakoś nie specjalnie spieszyło mu się do domu.
- Pewnie – odpowiedziałam i zabrałam się za kolejną torbę zakupów.


~*~


Siedziałam sama w pokoju z laptopem na kolanach sprawdzając powiadomienia z facebooka. W całym mieszkaniu panowała idealna cisza a wyjazd Natalii po Nel nie wiadomo dlaczego bardzo dłużył. Mój tatulek też nie dawał znaków życia. Panującą wszędzie cisze przerwał niespodziewanie dziwię mojego smsa.
„Łukasz potrzebuje pomocy. Krystian do mnie napisał, że wszyscy zabrali się do niego na kilka piwek, żeby świętować dzisiejszy wygrany mecz, ale nasz Łukaszek przesadził i siedzi u nich schlany i ktoś musi po niego jechać. Ja jestem jeszcze u rodziców i się nie wyrobię, więc liczę na ciebie. Adres Krystiana znasz, więc, jeśli możesz jedź tam jak najszybciej ja postaram się później do was dojechać.” – przeczytałam treść wiadomości od Natalii.
Westchnęłam i niechętnie podniosłam się z łóżka. Jakoś nie bardzo chciało mi się wpychać na imprezę do kilku zalanych kolegów mojego tatulka. Jak zwykle takie sytuacje przytrafiały się tylko mi. Jak najszybciej włożyłam na siebie buty i płaszcz i zgarniając jeszcze leżącą na łóżku komórkę opuściłam mieszkanie. Byłam niczym Superman lecący na ratunek.


~*~


Osiedle, na którym mieszkał organizator całej tej balangi – Krystian Nowak – nie było trudne do namierzenia. Młody piłkarz był na tyle bogaty , że mógł sobie pozwolić na mieszkanie na najbardziej luksusowym i odpicowanym osiedlu w Łodzi. Każdy wiedział, gdzie się znajdowało i jak tu trafić.
Nacisnęłam dzwonek do drzwi właściwie śmiejąc się z samej siebie i tej chorej sytuacji w jakiej się znalazłam.
Po chwili drzwi otworzył mi sam Nowak.
- Oooo Witaj! – powiedział z nienaturalnie wielkim uśmiechem i wpuścił mnie do środka.
- Gdzie jest Broź? – spytałam od razu nawet nie przekraczając przedpokoju.
- No tu – oznajmił jakby nigdy nic wyraźnie upity już piłkarz.
Klepnęłam się w głowę słysząc idiotyczną odpowiedź piłkarza i ruszyłam w głąb mieszkania mając nadzieje, że znajdę przybranego tatulka żywego i nie za bardzo cuchnącego alkoholem.
Kiedy przekroczyłam próg salonu dostrzegłam siedzących i leżących w, nim piłkarzy Widzewa. Dudek stał nad wielkim akwarium Nowaka robiąc do biednych pływających w, nim rybek dziwne miny.
- Eee Krystian one jakoś tak dziwnie nam mnie patrzą. Karmiłeś je dzisiaj? – wydarł się piłkarz stukając w szybę akwarium.
Pokręciłam z zażenowaniu głową i przeniosłam wzrok na siedzącego a właściwie zsuwającego się z kanapy Krakowiaka, młodego bramkarza Widzewa.
- Lecę, bo chcę! Lecę, bo życie jest złe! Czy są pieniądze czy nie! – darł się chłopak na koniec z impetem spadając z kanapy.
Zakryłam twarz ręką i z niedowierzaniem pokręciłam głową.
- Niezła impreza co nie? – niespodziewanie za plecami usłyszałam znajomy głos na, którego dźwięk mojego serce wyraźnie przyspieszyło.
Odwróciłam się przodem do stojącego za mną Stępińskiego i niepewnie się uśmiechnęłam. Nie przyznałabym się do tego, ale tęskniłam za widokiem jego pięknych tęczówek. Chłopak zilustrował mnie wzrokiem a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. Poznał mnie.
- Zostajesz i szalejesz z nami? – spytał.
- Nie kręci mnie pijane towarzystwo. Przyszłam tylko po Łukasza – odpowiedziałam pocierając nerwowo ręce, które zaczęły mi się pocić. Przy piłkarzu zachowywałam się nad wyraz dziwnie.
- Łukasz zaliczył już zgon i leży w sypialni Nowaka – powiedział brunet wskazując mi palcem następny pokój.
No pięknie, Natalia nie będzie zadowolona.
- Właściwie księżniczko, to, co ty tu robisz? Skąd znasz Broźa? – uśmiechnęłam się słysząc jak mnie nazwał. Przed oczami stanęło mi niewyraźne wspomnienie naszej pierwszej rozmowy z klubu.
- To mój przybrany ojczulek – odpowiedziałam z uśmiechem. – Miałeś nadzieje, że po rozmowie w klubie już mnie nie spotkasz co? A no widzisz Łukasz i jego pijactwo pokrzyżowało twoje plany.
Chłopak posłał mi uroczy uśmiech i już miał otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, kiedy z przedpokoju doszedł nas głośny krzyk.
- Gdzie jest Broź?! Ukatrupię tego pijaka! – wrzaski Natalii rozniosły się po całym mieszkaniu.
- Spokojnie, spokojnie. Wszystko mamy pod kontrolą – próbował załagodzić sytuację Nowak, ale, ledwo stojąc i kierując swoje słowa do wieszaka na płaszcze, a nie Natalii wydał się mało wiarygodny.
- Gdzie on jest? Gdzie jest ten idiota!– ponownie wydarła się Natalia.
- Tam. – Krystian niepewnie wskazał brunetce swoją sypialnie, w której znajdował się Broź.
Natalia wparowała do pokoju z gniewną miną mijając po drodze mnie i Mariusza.
- Wstawaj! Ja się dzieckiem zajmuje a ty jedyne co robisz to chodzisz i chlejesz jak świnia! My już sobie porozmawiamy w domu! – krzyki Natalii rozniosły się po mieszkaniu.
Po chwili z pokoju wypadł oszołomiony, ledwo trzymający się na nogach Łukasz, który z przerażeniem patrzył na wściekłą żonę.
- Chyba musze już lecieć – oznajmiłam Mariuszowi, który zaskoczony oglądał cała to sytuację. – Do zobaczenia – rzuciłam, kiedy wraz z Natalią i Łukaszem opuściłam mieszkanie Nowaka.


~*~

W domu panowała dość napięta atmosfera. Natalia była zła, Łukasz właściwie nic nie pamiętał a ja i Nel stałyśmy pośrodku tej sprzeczki i całego zamieszania.
Nie miałam ochoty na wysłuchiwanie kłótni, więc zadzwoniłam po Wiki, mając nadzieje, że przyjaciółka wyciągnie mnie jakoś z domu. Nie pomyliłam się, bo już po chwili blondynka stała w drzwiach mieszkania uporczywie
naciskając na dzwonek.
- Raz, by wystarczyło! – krzyknął Łukasz otwierając drzwi, ale, kiedy dostrzegł, kto stoi po drugiej stronie zamilkł i wyraźnie pobladł.
- Coś się stało? – spytałam podchodząc do niego i wpuszczając Wiki, która też nie wyglądała najlepiej.
- Nie nic. Wszystko w porządku – odpowiedział mój
nadal zszokowany tatusiek i udał się do kuchni.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Wiesz, o co chodziło? – zapytałam przyjaciółkę, ale blondynka tylko przecząco pokręciła głową unikając mojego wzroku.
Coś było nie tak.
- Dobra nie ważne chciałaś się wyrwać z domu to chodź do kina – oznajmiła po chwili Wiki i podając mi płaszcz wyciągnęła na klatkę.
Zachowanie przyjaciółki i mojego tatulka było mocno podejrzane, ale postanowiłam to zignorować. Możliwe, że miałam jakieś omamy. Pewnie dzisiejsza rozmowa ze Stępińskim tak mną omotała, że teraz nie kontaktuje normalnie. Westchnęłam i ruszyłam za schodzącą już po schodach przyjaciółką
.
 
 
„Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. Wiedza daje mu wolność, ale unieszczęśliwia.”
 

_______________________
Emilka staje mi się coraz bliższa. Jak myślę  o tym wszystkim przez co będzie musiała przejść w moim opowiadaniu to mi jej szkoda. Nadzieja w tym, że jest twardą dziewczyną i da radę.
Przepraszam za to, że rozdział tak trochę później niż zwykle ale drugie opowiadanie z Manią i skoczkami strasznie mnie pochłania. Dziękuje też wam, że nadal komentujecie.
Jak widać pojawił się nowy szablon. Niebieski, klimatyczny jak dla mnie pasuje do opowiadania.
Rozdział taki pod ostatnia bramkę Stępińskiego strzeloną w meczu z Pogonią. Chłopak się rozkręca ;)

 

13 komentarzy:

  1. Świetny :D Mam nadzieję, że teraz temu opowiadaniu poświęcisz trochę więcej czasu, bo uwielbiam je czytać i nie mogę się doczekać ciągu dalszego :) Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu twojego komentarza mam wielkiego banana na twarzy :D Dziękuje za motywację :)

      Usuń
  2. Śliczny szablon ;)
    Rozkręcasz się z rozdziału na rozdział i jestem ciekawa, co będzie dalej. Obyś tym razem wróciła szybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wydaje mi się , że tatuś coś pamięta. a "pobladnięcie" było spowodowane widokiem Wiki. czyżby odbył się mały skok w bok?
    nie dziwię się Natalii. pijak w domu nie jest potrzebny :)
    biedne rybki. :( żyją jeszcze? :d
    nie mogę się doczekać kolejnego .
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyją ale na pewno spotkanie z Dudkiem będą pamiętać do końca życia xd

      Usuń
  4. O kurczę, coś podejrzana ta relacja na linii Łukasz - Wiki, pewnie z niej jeszcze jakieś poważne kłopoty wynikną ;d
    Szablon piękny!! :)

    http://na-pare-chwil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, nie będę rozwodzić się nad relacją Wiki-Łukasz, imprezą (swoją drogą, musiała być świetna), bo poprzednie osoby już o tym napisały. Ja natomiast chciałam napomknąć, że jest więcej błędów interpunkcyjnych niż w poprzednim, nie wiem, może za szybko go pisałaś albo coś. W każdym bądź razie krótko było, więc nie mam nad czym myśleć. Ale fajnie.
    Pozdrawiam :D [trzymaj-mnie]

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam zaległości, których sobie narobiłam przez przygotowania do matury i muszę przyznać, że czyta mi się o wiele lepiej to, co tworzysz teraz niż pierwszy rozdział, który mimo wszystko mnie zainteresował :) Widać, że rozwijasz się w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co raz bardziej podoba mi się Twoje opowiadanie, zaraz zerknę do następnego, gdyż widzę w nim Kłuska ;)
    Najbardziej niepokoi mnie fakt, że Łukasz i Wiki na swój widok zareagowali podobnie, na prawdę nie chcę żeby moje przeczucia w tej sytuacji się sprawdziły.
    Pijani piłkarze to fajni piłkarze ! <3
    Mam wrażenie, że Emilce bliżej będzie do Stępińskiego ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba wyczuwam sporo zamieszania z Wiki i Łukaszem w roli głównej. No, no, czuję, że będzie ciekawie, chociaż może niekoniecznie przyjemnie dla bohaterów. Strasznie mnie zaintrygowałaś, lubię Twój styl pisania i to, że nie wprowadzasz akcji tak szybko jak inni. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i mam prośbę. Mogłabyś mnie informować? Nie zawsze zauważam nowe wpisy :)
    www.malyczlowiekwlondynie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowość? :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy